autor: Jerzy Olek;
miejsce | Ort: Galeria „Okno” | Galerie „Okno” im Słubicer Kulturhaus SMOK
Z labiryntu nie zawsze wyjść można, choć na ogół się udaje. Pokrętność korytarzy, które go tworzą, skutecznie utrudnia orientację. W końcu droga, jaką się przemierza, nie jest prosta. Ważne, by znaleźć wyjście: dla siebie i tego wszystkiego, co gąszcz alternatywnych dróg pochłania z energii zagubionego.
Labirynty istnieją pod różnymi postaciami. Na ogół są budowlą z murowanych ścian lub kompozycją ogrodową z żywopłotu. Czasem jednak mogą być pojęciowe. Utrudniają wówczas orientację w rozważanym intelektualnie przedmiocie zainteresowania. Tak jest ze sztuką, która każdego jej użytkownika prowadzi w nieznane, mamiąc co jakiś czas obietnicą jasnej odpowiedzi. Taki charakter ma Festiwal Nowej Sztuki „lAbiRynT”, począwszy od pierwszego w twierdzy kłodzkiej, po obecny, czyli siedemnasty od tamtego czasu.
Mój indywidualny projekt jest ukłonem jaki składam szczególnemu labiryntowi, czyli temu, który przy klasztorze na San Giorgio Maggiore w Wenecji zaprojektował Randoll Coate, składając nim hołd Jorge Luisowi Borgesowi. Żywopłot układa się tam w nazwisko wielkiego pisarza. Dla mnie zdjęcia zielonych ogrodzeń stały się tworzywem innego labiryntu, takiego, z którego wyjść można bez większego kłopotu. Wystarczy przestać na niego patrzeć.
Nicht immer kann man ein Labyrinth verlassen, doch in der Regel gelingt es. Die Verworrenheit der Gänge, welche es ausmachen, erschwert sukzessiv die Orientierung. Letztlich ist der zu beschreitende Weg nicht einfach. Es ist aber wichtig, den Ausweg zu finden: für einen selbst und für alles, was das Dickicht der alternativen Wegean Energie des Verirrten verbraucht.
Labyrinthe kommen in unterschiedlichen Formen vor. In der Regel sind sie Bauwerke mit gemauerten Wänden oder gärtnerische Heckenkompositionen. Manchmal jedoch können sie rein begriffl icher Natur sein. Sie erschweren einem die Orientation bei intellektuellen Erwägungen bezüglich eines Interessensgegenstandes. So ist es mit der Kunst, die jeden ihrer Nutzer ins Unbekannte führt und von Zeit zu Zeit damit irreführt, eine klare Antwort zu versprechen. Einen derartigen Charakter hat das Festival der modernen Kunst „lAbiRynT“, beginnend von der ersten Edition in der Festung Glatz, bis zur gegenwärtigen, siebzehnten Edition.
Mein individuelles Projekt ist eine Hommage, die ich ei-nem speziellen Labyrinth widme, nämlich dem am Kloster San Giorgio Maggiore in Venedig gelegenen, welches Ran-doll Coate zu Ehren von Jorge Luis Borges projektiert hat. Die Hecke dort wurde aus dem Nachnamen des großen Autors geformt. Für mich sind die Fotos der Begrünungen zum Stoff eines anderen Labyrinths geworden, nämlich eines solchen, aus dem man ohne größere Probleme her-ausfi ndet. Es genügt einfach nicht mehr drauf zu schauen.